Być może zauważyliście, że przez ostatnie dwa tygodnie
nieco zaniedbałam bloga – jak już pisałam, wynikało to w dużej mierze z mojej
własnej głupoty (zgubiłam aparat i telefon). Najbardziej szkoda zdjęć,
odwiedziłam tyle ciekawych miejsc, że naprawdę wypadałoby je uwiecznić. Weźmy
na przykład taką holenderską, niepozorną, skądinąd całkiem malowniczą, uliczkę…
Wiem, wiem, mnóstwo takich zdjęć krąży w sieci, tamta uliczka była jednak
szczególna, bo nad każdym sklepem widniał napis „Coffee Shop” (i wcale nie
chodziło tu o kawiarnię).
Dzisiejszy wpis nie będzie jednak poświęcony moim wojażom
w szemranych dzielnicach holenderskich miasteczek. Panie i Panowie, zapraszam
Was na wycieczkę po Munster!
Münster położone jest w zachodniej części
Niemiec, jednak chwilami można odnieść wrażenie, że znajduje się w Holandii.
Czemu? Rowery. Wszędzie rowery. W takich ilościach nie widziałam ich nigdzie,
nawet w sklepie sportowym. Po wyjściu z dworca kolejowego pierwsze, co rzuca
się w oczy, to ogromny plac pełen stojaków na rowery. Jest ich tam setki, może
nawet tysiące… Przed wyjazdem do Niemiec ktoś powiedział mi, że w Münster na 300 000 mieszkańców
przypada 600 000 rowerów. Nie wierzyłam, ale teraz te liczby nie wydają mi
się już takie nieprawdopodobne.
źródło: www.lobby-ig.fahrrad.org
Typowa gotycka architektura i kamienice z czerwonej cegły
tworzą niezwykły klimat, trochę jak z obrazka. Aż ma się ochotę usiąść w
jakiejś przytulnej kawiarni (do której, oczywiście, przyjechało się na rowerze,
obowiązkowo miejskim z wiklinowym koszykiem na kierownicy) i zamówić kawę,
tudzież deser. Kawiarni i lokalów w w Münster nie brakuje, jednak wydaje mi się, że nie są one nastawione na
przyjmowanie turystów, ale studentów, których w mieście jest mnóstwo (ok. 45
tys.). Jak wiadomo, studentom zazwyczaj się nie przelewa i muszą oni na
wszystkim oszczędzać, a już najbardziej na jedzeniu – dzięki temu jednak nawet
na starówce możliwe jest znalezienie restauracji oferujących smaczne posiłki w
przyzwoitej cenie. I nie mówię tu o żadnych „Subwayach” czy „McDonaldach” ;)

źródło: www.uni-muenster.de
Tak… Munster to
z całą pewnością przede wszystkim miasto studentów. Wystarczy się przejść
któregoś wakacyjnego wieczoru po starówce – gdzie te dzikie tłumy? Co się stało z tymi wszystkimi ludźmi?! Nic
się nie stało. Wakacje mają, to wyjechali.
Czy to oznacza,
że w Münster jest tylko uniwersytet pośrodku Dzikich Pól? Nic bardziej mylnego.
Myślę, że miasto oferuje całkiem sporo ciekawych zabytków – mnie interesowała
tam przede wszystkim architektura, ale znajdzie się też coś dla miłośników
muzeów oraz sztuki i kultury w ogóle.
Na większości
pocztówek z Münster widoczne są dwie świątynie – ewangelicki St-Paulus-Dom
(Katedra Św. Pawła) oraz katolicki St Lamberti (Kościół Św. Lamberta). Choć z
jakiegoś powodu wszyscy Niemcy, z którymi rozmawiałam, twierdzili, że to ten
pierwszy kościół jest tym „najgłówniejszym” i najważniejszym w mieście, mnie
bardziej przypadł do gustu ten drugi. Bazylika jest wprawdzie większa, ale St
Lamberti… Ach, te gargulce… Ten mrok i tajemniczość bijący od tej wieży.
Pamiętam, że jako mała dziewczynka bardzo bałam się przechodzić koło wszystkich
tych wysokich biurowców w Warszawie, bo wydawało mi się, że zaraz na mnie runą.
Choć dobrze wiedziałam, że kościół stoi od XIV wieku i nic nie wskazuje na to,
by miał się nagle przewrócić, to jednak podchodząc do niego, odczuwałam jakiś
nieokreślony lęk połączony z fascynacją. Czysty gotyk :-)
St-Paulus-Dom (Katedra Św. Pawła)
źródło: www.wikimedia.org
St Lamberti (Kościół Św.. Lamberta)
Miłośnikom historii polecam także odwiedzenie Ratusza.
Został on zbombardowany w 1944r., jednak odbudowano go, nie wprowadzając
żadnych istotnych zmian. Obecnie znajduje się tam muzeum (zaskoczyłam Was?),
którego najciekawszą część stanowi Sala Pokoju – to w niej podpisywano
wszystkie traktaty i ważne umowy. W pomieszczeniu znajduje się mnóstwo mebli i
ornamentów, jednak mnie urzekła szafa, a właściwie meblościanka, służąca do
przechowywania dokumentów. Takie renesansowe archiwum.
Ratusz
źródło: www.bluespot.de
W całym mieście
znajduje się ok. 30 muzeów. Miałam okazję odwiedzić tylko jedno z nich – Muzeum
Sztuki i Kultury, do Muzeum Sztuki Pablo Picasso niestety nie udało mi się
dotrzeć. Jeśli jednak chodzi o tę pierwszą instytucję, z czystym sumieniem mogę
napisać, że warto się tam wybrać. Muzeum Sztuki i Kultury posiada naprawdę
obszerne i ciekawe zbiory, obejmujące sztukę od antyku do współczesności. I
pisząc „obszerne” naprawdę ten właśnie wyraz mam na myśli. Nie wiem jak Wy, ale
ja nienawidzę wydawać pieniędzy na bilet, a potem chodzić po pustych salach, w
których w każdej znajduje się tylko jeden obraz…
Oprócz tzw. indoors activities Münster oferuje też mnóstwo wydarzeń na świeżym powietrzu. W każdą
sobotę i środę plac przed katedrą ożywa i nabiera kolorów, pojawiają się barwne
stoiska, a handlarze sprzedają regionalne produkty, głównie spożywcze. Jestem
ciekawa, jak wygląda tam jarmark bożonarodzeniowy – chciałabym się na niego wybrać
w grudniu. Bo skoro co tydzień w Münster odbywa się taka feta, to jak musi wyglądać impreza, do
której wszyscy przygotowują się przez cały rok?
źródło: www.muenster-bilder.de
źródło: www.wikimedia.org
Rzeczywiście, ilość rowerów jak w Holandii :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Jak wysiadłam z pociągu, to się zastanawiałam przez chwilę, czy to dobra stacja...
UsuńMunster, ale przez u to jedna z 4 prowincji w Irlandii, Ja mieszkam w Leinster. Wielki pech z tym zgubionym aparatem, tel i zdjęciami, Ja mam w telefonie ustawione automatyczne przesyłanie zdjęć na mój profil na flickr i na fb (które widzę tylko ja), także w takiej sytuacji nawet zgubiwszy sprzęt zdjęcia zostają.
OdpowiedzUsuńPrzydatna opcja. Ustawię ją sobie, jak tylko odzyskam telefon. Chociaż w moim przypadku i taka funkcja niewiele by pomogła, bo aparat zgubiłam w drodze do Niemiec, więc jeszcze żadnych zdjęć nie miałam :(
UsuńŚliczne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńhttp://labei357.blogspot.com/2015/06/zamosc-i-wieliczka-ostatnie-klasowa.html