Nie, nie, to pytanie wcale nie obraża Waszej inteligencji,
drodzy czytelnicy. Pakowanie plecaka jest prawdziwą sztuką, uwierzcie. Jeśli
mamy w planach długą wycieczkę, która sama w sobie będzie męcząca, to po co
dokładać sobie jeszcze trudności w postaci niewygodnego tobołu na barkach
przeważającego nas na jedną stronę?... Bez sensu.
Sprawą kluczową jest oczywiście dobór plecaka – nie powinien
on być ani za duży, ani za mały. Na jednodniową wycieczkę spokojnie wystarczy
20-30l. Mniejszych wariantów nie polecam, bo wtedy albo wszystkie potrzebne nam
akcesoria musimy wpychać na siłę, albo decydujemy się na zostawienie niektórych
rzeczy w pokoju. A los, czasem złośliwy, lubi płatać figle i zazwyczaj to,
czego akurat przy sobie nie mamy, może się okazać najpotrzebniejsze.
Na samym dnie plecaka umieszczamy rzeczy lekkie, ale stosunkowo o dużej powierzchni (np. śpiwór, poduszka, kurtka przeciwdeszczowa). Nieco wyżej, najbliżej pleców, powinny znajdować się rzeczy ciężkie. Umieszczenie ich w tym miejscu pozwoli nam rozłożyć z ciężar w najbardziej równomierny sposób, ma to związek ze środkiem ciężkości, o którym być może słyszeliście kiedyś na lekcjach fizyki J Co zaliczamy do rzeczy ciężkich? Jedzenie, ew. menażki, termosy, konserwy… Należy pamiętać, by rzeczy te ułożyć w plecaku w taki sposób, by nie wpijały nam się w plecy – w takim wypadku wędrówka może stać się koszmarem. Na górze, tuż pod górną klapką, wkładamy drobiazgi i te przedmioty, które będziemy wyjmować najczęściej – mapy, chusteczki, napoje…
Aktualnie plecaki posiadają tyle przegródek, pasków,
siateczek, kieszonek, że trudno się czasem połapać, co z tym wszystkim robić.
Cóż… Zależy to od osobistych upodobań, mogę Wam jedynie poradzić, że te
dodatkowe elementy mogą przejąć funkcję górnej części plecaka, tzn. służą do
umieszczania tam wszystkich tych przedmiotów, z których będziemy często
korzystali. Paski i gumki natomiast najlepiej wykorzystać do przymocowania
kijków trekingowych, kiedy stwierdzimy, że nie chcemy ich już używać w danym
terenie. Pamiętajcie jednak, by ograniczyć ilość sprzętu przywiązanego na
zewnątrz plecaka i umocować go w taki sposób, by nic nam „nie machało”. Pół
biedy, jak nam coś spadnie w przepaść, gorzej, jeśli polecimy razem ze
sprzętem, który „po prostu się o coś zaczepił”. Czego nikomu nie życzę.
Świetny wpis ;)
OdpowiedzUsuńJa chodzę z plecakiem 40l i bardzo go lubię :) Ważne jest też, by zabierać tylko przydatne rzeczy.
OdpowiedzUsuńPrzydatne rady, sama się do nich stosuje. Dla mnie przy doborze plecaka, ważna jest ilość przegródek, jeżeli jest ich dużo to łatwo jest mi się odnaleźć.
OdpowiedzUsuńNominacja do LBA padła właśnie na Ciebie :) Zapraszam na http://takieksiazki.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-po-raz-trzeci-lba-3.html
OdpowiedzUsuń