wtorek, 14 lipca 2015

3 książki o górach, które musisz przeczytać

Niektóre książki zapadają w pamięć na całe życie. Znacie to uczucie, kiedy dosłownie pochłaniacie lekturę, macie ochotę przeczytać ją całą za jednym razem, ale po jej odłożeniu czujecie niedosyt? Ja mam takie uczucia zawsze, gdy sięgam po literaturę górską. Oto, bardzo subiektywny, przyznaję, ranking najbardziej godnych polecenia książek opowiadających o alpinizmie i himalaizmie.


 „Przesunąć horyzont”


Relacja Martyny Wojciechowskiej z wyprawy na Mount Everest to właściwie pierwsza książka o tematyce górskiej i to ona sprawiła, że zaczęłam bardziej interesować się wspinaczką. Dostała się w moje posiadanie właściwie przypadkiem – byłam na targach książek na Stadionie Narodowym, kiedy nagle pojawiła się przede mną Martyna Wojciechowska. „Kurczę”, pomyślałam, „Właściwie fajnie byłoby mieć autograf takiej znanej dziennikarki, ale przecież nie podpisze mi się na serwetce, muszę coś kupić”. Którą pozycję z półki wybrałam, możecie się chyba domyśleć…
„Przesunąć horyzont” pokazał mi autorkę z zupełnie innej strony, nie jako „Panią z telewizji”, ale naprawdę zdeterminowaną kobietę, która po wypadku na Islandii w 2004r. znalazła w sobie dość siły, by porwać się na najwyższy szczyt świata. Najbardziej zafascynowały mnie chyba jednak opisy przygotowań do wyprawy i życia zorganizowanego wokół zdobywania Mount Everestu. Wcześniej wydawało mi się, że himalaista po prostu staje pod wybraną przez siebie górą i wchodzi na nią, a całe podejście zajmuje mu góra dwa dni. Po przeczytanie tej książki zobaczyłam, jak bardzo skomplikowane logistycznie jest to przedsięwzięcie. Aby zdobyć Everest większość wspinaczy zakłada 4 obozy na różnych wysokościach, nie zdobywa się jednak wszystkich „za jednym zamachem” – najpierw podejście do obozu pierwszego, powrót do bazy, podejście do obozu drugiego, zejście do bazy… Jeśliby zsumować odległości, jakie pokonują wspinacze między poszczególnymi obozami, to pewnie wychodzi nawet więcej niż sama wysokość Mount Everestu.

0
"Przesunąć horyzont", M. Wojciechowska, wydawnictwo G+J RBA Sp. z.o.o.

                                                                     „GórFanka. Moje ABC w skale i lodzie”


Nazwisko Anny Czerwińskiej jest chyba znane wszystkim, którzy choć trochę interesują się wspinaczką górską. Cały cykl „GórFanka” liczy 5 książek, większość z nich opowiada o wyprawach w najwyższe góry świata – Karakorum i Himalaje, zaś pierwsza część serii („Moje ABC w skale i lodzie”) to opis początku górskiej działalności autorki. Mogłoby się wydawać, że czytanie o wspinaczkach w Tatrach, jakże malutkich w porównaniu z K2 i Everestem, nie jest zbyt emocjonujące, ale nic bardziej mylnego. W Polsce też można znaleźć całkiem sporo trudnych ścian. Oprócz tego pani Ania wspomina też swoje pierwsze próby w innych górach.
Cenię tę książkę przede wszystkim dlatego, że autorka opisuje w niej inne znane postaci polskiego „górskiego (pół)światka”, a tych było całkiem sporo. Można przeczytać np. o Wandzie Rutkiewicz z perspektywy kogoś, kto ją znał, co uważam za bardzo ciekawe, bo o niektórych wspinaczach myślimy w sposób następujący: „Rutkiewicz? A tak, to chyba ta, która zdobyła K2”. I na tym kończy się nasza wiedza, a szkoda.
Wielką zaletą w ogóle wszystkich książek pani Czerwińskiej jest też poczucie humoru, z jakim opisuje wydarzenia. Widać, że ma do siebie dystans. Na zachętę przytoczę jeden tylko fragment:

Aby wyjechać na Gasherbrumy, należało mieć ważną kartę zdrowia sportowca, bo to był wyjazd zatwierdzany przez GKKFiT, poważny sportowy. W tym celu wysłano nas na ulicę Konopnickiej w Warszawie do Centralnej Przychodni Sportowej na badania. W moim przypadku badania te zakończyły się tragicznie. Z daleka widać było, jakie noszę bryle, pewnie miałam wtedy wadę wzroki -9 dioptrii, więc nawet nie było dyskusji. Powiedziano mi, że nie powinnam grać nawet w szachy, bo jak się zdenerwuję, to mi ciśnienie skoczy i siatkówka odklei. (…) Poszłam więc do kierownika przychodni sportowej, a ten dał mi ostatnią szansę, polegającą na tym, że jeśli znajdę jakiegoś innego lekarza, profesora okulistę, który uzna, że w moim przypadku duża wysokość nie jest przeszkodą, to oni mi taką kartę zdrowia wydadzą. (…) Udałam się do  pana profesora, który wspinał się jeszcze przed wojną, obejrzał moje oczy, po czym stwierdził, że co prawda nie są najlepsze, ale siatkówka jest w porządku i wypisał mi stosowne zaświadczenie. Poza tym wiedział, że dla moich oczu groźny jest wstrząs, a w alpinizmie, kiedy jest wstrząs, czyli upadek, to o oczy nie ma się już co martwić”
Źródło: Czerwińska, A., „GórFanka. Moje ABC w skale i lodzie”, Warszawa, Wydawnictwo Annapurna, 2013, str. 201

"Gór Fanka. Moje ABC w skale i lodzie", A.Czerwińska, wydawnictwo "Annapurna"

   „Na jednej linie”

Wspomnienia Wandy Rutkiewicz z wypraw w najwyższe rejony świata. Dla mnie ciekawe przede wszystkim dlatego, że wcześniej, ze wstydem to przyznaję, niezbyt wiele wiedziałam o tak słynnej postaci, jaką była Rutkiewicz. A poznawanie biografii osób, które naprawdę dokonały czegoś wielkiego (przypominam – W.R. była pierwszą Polką na Mount Evereście, rozpoczęła też projekt „Korona Himalajów” polegający na zdobyciu 13 ośmiotysięczników, zdobyła podczas zdobywania dziewiątego)  zawsze jest fascynujące.
W książkach innych polskich himalaistów podawane są różne opinie na temat Wandy Rutkiewicz, niektórzy twierdzą, że miała, delikatnie mówiąc, trudny charakter. Zarówno Anna Czerwińska, jak i Wanda Rutkiewicz opisały w swych książkach wyprawę na Gasherbrumy w 1975r. Czerwińska, mimo całego szacunku jaki żywiła do starszej, bardziej doświadczonej koleżanki, już wtedy dostrzegała pewne wady jej charakteru, które uwidoczniły się podczas tamtej eskapady. Bardzo ciekawe jest jednak porównanie perspektyw obu himalaistek i to, że Rutkiewicz czasami nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej zachowanie może się nie podobać innym. Myślę jednak, że każdy powinien sam dokonać oceny tej postaci, a aby tego dokonać trzeba przeczytać zapewne więcej książek niż tylko te dwie wymienione w dzisiejszym wpisie…


"Na jednej linie", W. Rutkiewicz, wydawnictwo "Iskry" 

Może uzupełnilibyście tę listę swoimi tytułami? Jeśli macie jakieś propozycje - piszcie śmiało :) 

5 komentarzy:

  1. Czytałam tylko książkę Wojciechowskiej :) Uważam, że naprawdę warto czytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Następne książki, które warto przeczytać. Czytałam parę książek Wojciechowskiej, ale tej o podróży na Mount Everest jeszcze nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę Martyny przeczytam na pewno..

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszamy do świeżego rankingu na http://goryiludzie.pl/ksiazki - kobiety mają w nim niemały udział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat szukałam książek podróżniczych, które warto przeczytać :)
    Pozdrawiam.
    http://olaphoto94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń