Po górach chodzić może właściwie
każdy, nawet jeśli brakuje Ci ręki albo nogi – możesz spróbować. Na Mount
Evereście stanął już wszak i niewidomy, i beznogi, i bezręki alpinista… To
oczywiście prawdziwi herosi, ludzie zasługujący na ogromny szacunek, wróćmy
jednak do zwykłych śmiertelników. Mimo że w większości przypadków nie ma
żadnych przeciwwskazań zdrowotnych, by dana osoba wybrała się na wycieczkę
górską, należy pamiętać o odpowiednim przygotowaniu kondycyjnym do wyjazdu. Bo
nawet jeśli ktoś jest szczęśliwym posiadaczem wszystkich kończyn, ale przez
cały rok siedział przed komputerem i przyrastał do krzesła i nagle postanowił
wbiec na Tarnicę czy Giewont… No cóż, można sobie chyba wyobrazić, że nasz
bohater nie będzie miał zbyt miłych wspomnień z gór.
Buty, buty i jeszcze raz… buty!
Koniecznie sztywne, najlepiej za kostkę, nie żadne
sandały czy trampki. Kostka musi być dobrze usztywniona, żeby uniknąć skręcenia
czy zwichnięcia. „Trapery” powinny mieć antypoślizgową, dosyć grubą podeszwę i
być wykonane z wodoodpornego materiału. Wszystko jednak zależy od tego, po
jakich górach mamy zamiar chodzić. Pomińmy może sprzęt dla alpinistów i skupmy
się na butach idealnych na jednodniowe wycieczki w Tatrach, Bieszczadach,
Beskidach. Gdzie je kupić? W każdym sklepie sportowym, polecam obuwie firmy
Quechua (dostępne w Decathlonie) – 4 lata przechodziłam w traperkach tam
zakupionych i muszę przyznać, że sklep oferuje dobrą jakość w stosunkowo
niskiej cenie. Na pewno też opłaca się kupić buty Alpinusa – moja mama chodzi w
nich i zimą, i latem, zmieniając tylko grubość skarpety, i nigdy nie narzekała.
Osobom szukającym bardziej profesjonalnego obuwia polecam wszystkie mniejsze
sklepy, w których można znaleźć rzeczy przeznaczone tylko i wyłącznie dla
wspinaczy (np. Alpin Sklep w Warszawie) – na pewno każdy wybierze tam
najbardziej odpowiedni model.
Kondycja
Jeśli możemy z czystym sumieniem
powiedzieć, że przez cały rok się nie leniliśmy i dbaliśmy o swoją formę, to
jest ok., ale co jeżeli nasza aktywność fizyczna ograniczała się do
przemieszczenia się od drzwi do samochodu i z powrotem? No cóż, myślę, że
najpóźniej miesiąc przed planowanym wyjazdem w góry trzeba postarać się coś w
swoim trybie życia zmienić. Długie spacery, rower, rolki, basen… Cokolwiek,
byle w niezbyt dużych ilościach – niektórzy próbują nadrobić czasem 11 miesięcy
w 4 tygodnie. A tak się, niestety, nie da…
Zaplanuj trasę!
Warto jeszcze przed wyjazdem
usiąść z mapą i ustalić, jakie miejsca w górach chcielibyśmy zobaczyć.
Policzmy, ile mniej więcej zajmie nam przejście danego szlaku, zastanówmy się,
czy aby na pewno damy radę, poszukajmy w Internecie opinii o określonych
trasach… Tak, żeby nic nas nie zaskoczyło ;)
Dopasuj plecak
Plecak to kolejny element
sprzętu, który jest nam w górach niezbędny. Nie polecam zabierania szkolnego
tornistra czy zwykłego plecaka, z którym chodzimy po mieście. Można uważać, że
to ż zbędny wydatek, ale uwierzcie – taki górski plecak naprawdę różni się od
innych modeli. Przede wszystkim ma on więcej kieszonek, przegródek, bardzo
często posiada też z przodu siatkę, z której szybko można coś wyciągnąć, np.
mapę czy wodę. Bardziej podłużny kształt sprawia, że nasz bagaż lepiej przylega
do pleców, a ciężar wewnątrz niego rozkłada się równomiernie, co jest niezwykle
istotne podczas długich wycieczek. Nikt chyba nie lubi, jak go coś uwiera przez
10 godzin.
Numery alarmowe
Lepiej znaleźć je i zapisać w
telefonie, albo jeszcze lepiej, nauczyć się na pamięć, kiedy jesteśmy w domu.
Potem można zapomnieć, a gdy pomoc będzie najbardziej potrzeba, pewnie nagle
wysiądzie nam Internet w telefonie albo będziemy w środku… niczego i nie będzie
jak sprawdzić.
Numer GOPR: (+48) 601-100-300
Latarka
Można by pomyśleć, że to kolejna niepotrzebna
rzecz w naszym plecaku, ale nic bardziej mylnego. Fakt faktem, że przez 5 lat
nie przydała mi się ani razu, ale za szóstym razem błogosławiłam człowieka,
który wynalazł latarkę (musiałam schodzić po ciemku do Doliny Chochołowskiej).
Uśmiech
To chyba najważniejsze. Ciesz się, że jesteś w górach i dziel się tą radością z innymi turystami. Jeszcze gotowi pomyśleć, że ktoś Cię zmusza do łażenia po górach i dlatego jesteś taki smutny...
raz na Śnieżkę prawie weszłam w japonkach, ale nie mówię, że było super wygodnie ;) następnym razem wyposażę się w coś lepszego :D
OdpowiedzUsuńraz na Śnieżkę prawie weszłam w japonkach, ale nie mówię, że było super wygodnie ;) następnym razem wyposażę się w coś lepszego :D
OdpowiedzUsuńLubię firmę Quechua - mam od nich buty, plecak i skarpetki :) I wszystko sobie bardzo chwalę!
OdpowiedzUsuńTo i ja dorzucę swoje trzy grosze:
OdpowiedzUsuń1.Mapy-nawet jak debiutujesz w Górach-idź do Empiku i przejrzyj tam stoisko. Prywatnie polecam mamy demartu i expressmapu . Nie wachaj się dołożyć kilku złotych więcej za laminowaną-posłuży kilka lat, podczas gdy zwykła papierowa-kilka rozłożeń.
2.traillon.pl-wejdź i pokonfiguruj sobie szlaki.
3. Scyzoryk-nie ma co ukrywać,że szwajcarskie są bardzo drogie ale dla wagabundy-idealne. Nie przesadzaj z ilością ostrzy-jedno długie ząbkowane, otwieracz do puszek i konserw i szydło wystarczą. Zrobisz nim kanapkę, otworzysz puszkę-na resztę i tak nie jesteś Mac Gywerem więc nie kupuj noża z 50-cioma opcjami bo i duży i totalnie nieporęczny.
3.Apaszka/chustka-nie mówię o bandance-docenisz ją w wietrzny dzień.
4.Spodnie-żadne jeansy-choćbyś je kochała-bo poobcierają szwy nogi-kup trekkingowe-a jak nie lubisz dresowe-idealnie wchłoną pot i włożysz je do butów.
5.Kurtka przeciwdeszczowa i przeciwwiatrowa-pojedziesz na Śnieżne Kotły-docenisz ;-).